wtorek, 24 marca 2015

Ranking kandydatów na prezydenta!


Kampania rozkręca się zgodnie z przewidywaniami. Po pierwszej wymianie ciosów - oczywiście wykluczając "kandydatów przyniesionych w teczkach przez postsolidarnościowe partie", nie widać jednak wyraźnego lidera kampanii. Kandydujący: Ogórek, Korwin, Kukiz co chwila zamieniają się miejscami na podium. Daleko w tyle niewątpliwy teoretycznie prymus, a właściwie prymuska Anna Grodzka, niestety bez poparcia społeczno - politycznego. Gdzieś tam w środku nieprzewidywalny i walczący o przeżycie Janusz Palikot. 


Nadal jednak kandydujący nie przedstawili spójnych i realnych programów, trwa więc wyścig na obietnice. Dlatego chciałbym zaproponować zabawę polegającą na przyłączeniu się do tworzenia tabeli klasyfikacyjnej "Wyścigu do wszech czasowego stolca prezydenckiego". Powyższą tabelę skonstruowałem w oparciu o opinie i dane dostępne w internecie, dlatego może być ona nieprecyzyjna i wymagająca skorygowania, o co chciałbym prosić Szanownych Czytelników. Tabela będzie aktualizowana w miarę rozwoju sytuacji i publikowana co jakiś czas, aby zorientować niezorientowanych. 



Legenda


Grupa I Skala ocen: 0-20
1/ Program (najważniejsze problemy społeczne, patriotyzm polski i unijny)
2/ Poparcie polityczne (rekomendacja partii koalicyjnej, ilość szabel w sejmie)
3/ Poparcie społeczne (wynik wyborów, syndrom "Tymińszczyzny")
4/ Niezależność, apolityczność, racjonalizm (brak populizmu) rzetelność, odpowiedzialność, lojalność. 

Grupa II Skala ocen: 0-10
5/ Wykształcenie, przyjęta skala: podst. 1, zawodowe 2, średnie 3, licencjat (absolut.) 5, studia 7, podypl 8, doktorat 9, profesura 10, 
6/ Umiejętność organizacji i zarządzania dużymi zesp. ludzkimi (psychoocena, samokontrola) 
7/ Predyspozycje (samowiedza, zdolność do uczenia się IQ, oczytanie, "otrzaskanie", światopogląd, stałość w poglądach, wytrwałość w dążeniu do celu. 
8/ Doświadczenie życiowe i zawodowe (stanowiska, funkcje społeczne wybieralne, zaufanie społeczne)
9/ Zrównoważenie emocjonalne (umiejętność dyskusji, samokrytyka, komunikatywność. wrażliwość społeczna)

Grupa III Skala ocen 0-5
10/ Stan psychofizyczny (stan zdrowia, odporność na stres, brak tremy, choroby przewlekłe)
11/ Reprezentacyjność (prezencja ogólna, fotogeniczność, medialność)
12/ Stan rodzinny singiel 1, rozwiedziony/a. 2, związek małżeński bezdzietny 3, pełna rodzina 5.


Jak widać, w moim subiektywnym spojrzeniu, wyścig wygrywa Anna Grodzka. Kandydat mendiów, pan prezydent Komorowski także wygrywa, ale tylko z outsiderem Marianem Kowalskim. No cóż, nigdy nie może być tak źle, aby nie mogło być jeszcze gorzej. Niech żywi (jeszcze!) nie tracą jednak nadziei, przyjdzie taki czas, że ostatni staną się pierwszymi. 
.

czwartek, 19 marca 2015

Kelner! Proszę nagranie profesjonalne!

http://s.tvp.pl/images/d/7/7/uid_d774a9cb6e92ea2dec8fd26748ebe92f1403192420735_width_800_play_0_pos_700_gs_0.jpg


Minął wrzesień, mijają kolejne miesiące, a śledztwu w sprawie podsłuchów u "przyjaciela" Sowy jak stało tak stoi. To może oznaczać, że prokuratorom nie uda się powiązać podsłuchów z obcym (czytaj: ruskim) wywiadem, nie da się też przypisać temu czynowi elementów szpiegostwa gospodarczego, czy nawet chęci odniesienia osobistego zysku, bo - jak wskazują doniesienia prasowe - wszystkie drogi prowadzą do prywatnych porachunków biznesmenów i najwyższych funkcjonariuszy państwowych. To by oznaczało, że maksymalny wymiar kary może nie przekroczyć nawet kary grzywny od kilkuset zł. do kilku tys. zł., no i h..., d..., i kamieni kupa. 


Obserwując wypowiedzi na temat podsłuchów można odnieść wrażenie, że dyskutanci nie bardzo wiedzą o czym mówią, i bezmyślnie mieszają różne wątki. Afera podsłuchowa rozgrywa się bowiem równolegle na kilku płaszczyznach: 1/ Cywilna, 2/ Karna 3/ Szpiegowska i 4/ Moralno - etyczna . Nie ulega wątpliwości, że organizatorzy podsłuchów dokonali czynu zabronionego Kodeksem Cywilnym jakim jest nielegalne podsłuchiwanie. Ale przecież w tym "tfurczym" dziele nie byli pierwsi:
http://s.tvp.pl/images/2/a/9/uid_2a9cb1807655113abc59a03d554867da1403516662048_width_800_play_0_pos_700_gs_0.jpg  


Oczywiście każdy z poszkodowanych może wystąpić z cywilnym pozwem, o ile potrafi i odważy się określić szkody na dobrach osobistych jakie poniósł. Z góry wiadomo, że nie zrobi tego nikt, bo sprawa nie nadaje się do włóczenia po sądach cywilnych. Na pewno nie zrobią tego podsłuchani funkcjonariusze państwowi, bo oni jakby sami, swoją niedbałością i nieroztropnością, przyczynili się do zaistniałej sytuacji. Raczej nie zrobią tego także byli funkcjonariusze państwa, n.b. byli prezydenci i premierzy RP, bo pranie brudów by było dla nich samobójstwem, 


Zresztą gdyby nawet podsłuchiwani wystąpili - co podobno niektórzy zrobili, lub zapowiedzieli, że zrobią - to taki stan prawny (pozew cywilny) nie upoważniał specsłużb do tak gorączkowych akcji jak aresztowanie, oraz przeszukiwanie osób i pomieszczeń redakcyjnych, ponieważ sprawcy publikując nagrania nie ukrywali swojego czynu, dodatkowo zobowiązali się do przekazania dowodów winy, oraz chronił ich immunitet dziennikarski. A więc wpadka państwa prawa. 


Ciągną się natomiast dwa pozostałe wątki, bo tylko za ich pomocą można by skutecznie ograniczyć rozmiar afery, a nawet całkowicie i na zawsze zamieść ją pod dywan. Niestety wątki mające prowadzić do tych co "piszą cyrylicą" nie prowadzą nigdzie, ale gdyby nawet udało się dowieść szpiegostwa, chociażby tylko gospodarczego (przecież żyjemy w państwie gdzie funkcjonuje "dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie", o czym świadczą areszty wydobywcze), to najwięcej oberwały by specsłużby. Wiadomo przecież, że przy zmianie rządu sprawcy zostaną uhonorowani, a może i nawet odznaczeni, za słuszną obywatelską postawę.   


W zawieszeniu pozostaje wątek karny. Wprawdzie biznesmeni przyznali się do "bliskich spotkań III stopnia" z najwyższymi funkcjonariuszami w państwie, ale wiadomo, że akurat te kontakty przyniosły miliarderom tylko straty. Także na poszlakach prawdopodobnie zakończyłoby się postępowanie w sprawie nacisków członków rządu na niezawisłe instytucje państwowe. Pewne nadzieje na przedłużenie śledztwa dają zaniedbania ze strony rządu i totalna bezradność specsłużb wobec szajki kelnerów.  Nie da się bowiem przemilczeć nagrań ujawniających pertraktacje szefa wszystkich specsłużb z Prezesem NBP w sprawie "dosypania" kasy na wybory. 


Jednak tutaj wszystkie ścieżki prowadzą najwyższych władz w państwie, i wiadomo, że upolitycznione Trybunały niczego nie orzekną. Widać więc sprawa podsłuchów dokładnie się zapętliła i wszyscy zainteresowani czekają na tego pierwszego, który się wychyli. Tak to bywa w naszym wymiarze niesprawiedliwości, że prawo karne, i cywilne, nie ma odwagi na wszczęcie odrębnego postępowania i woli czekać na poboczne rozstrzygnięcia. I chociaż w kampanii prezydenckiej pojawia się myśl o "pisaniu prawa od nowa" to jest to myśl wywołująca dreszcze na plecach tych, którzy liczą na przedawnienie. 


Nie poznamy więc prawdziwych faktów, chociażby dlatego, że są one niekorzystne dla władzy, a więc tym gorzej dla faktów. Władza nie widzi zresztą problemu w tym co nagrano, i kto kogo nagrał, a pierdołami typu, że ktoś wyraża się niecenzuralnie, nie będzie sią zajmowała, bo nie jest od krzewienia etyczno - moralnych zasad. No tak, cieszmy się, że żyjemy w systemie liberalno demokratycznym, bo w każdym innym, za zdradę polityki państwa i sprzeniewierzenie majątku narodowego groziła by śmierć nie tylko polityczna.   
.

czwartek, 12 marca 2015

"A jak Putin szedł na wojnę, grały jemu ..."

10 marca 2015 r. Rosja wypowiedziała traktat o zbrojeniach konwencjonalnych w Europie. Właściwie nie musiała tego robić, bo traktat podpisany w 1990 r., tj. na rok przed rozpadem ZSRR, już od samego początku nie był przestrzegany (wojna na Bałkanach). Traktat przewidywał m.in., że na terenie byłych państw bloku wschodniego, oraz republik powstałych po rozpadzie ZSRR NATO nie będzie zakładało swoich baz wojskowych, a państwa te pozostaną neutralnymi. Warto przypomnieć jak wyglądała mapa polityczna Europy przed podpisaniem tego kontraktu:
Zielony kolor to blok paraNATO, a czerwony to państwa Układu Warszawskiego. Jako ciekawostkę kolorem różowym zaznaczono Finlandię, Austrię i Jugosławię – nie wnikając w to bliżej państwa te, sympatyzujące z ZSRR, na podstawie odrębnych umów zobowiązywały się do nieagresji wobec Rosji, i bliżej nieokreślonej współpracy gospodarczej. Taki status obowiązywał przez 45 pokojowych lat od zakończenia II WŚ. Obecnie, jako członek NATO, uczestniczyliśmy już w 7 wojnach toczonych nawet poza Europą.

Oczywiście w traktacie z 1990 r. poza ustaleniem nowych granic w Europie, dokonano także uzgodnień w zakresie: a/ limitów na rodzaje i liczebność uzbrojenia i wojsk, b/ szkoleń wojskowych, c/ dostępu obserwatorów wojskowych, e/ sygnalizowania o prowadzeniu manewrów, itd., itp. Skoro wiadomo, że te dane pozostaną w dużym stopniu utajnione, więc nie warto się nimi zajmować, bo przecież strony prawdy nie opublikują. Niech więc media sobie międlą te fakty i „nawijają makaron na uszy opisując, kto zaczął”. Obserwatorom pozostaje tylko skomentować kwestię granic.

Od 1990 r. do chwili obecnej, łamiąc ustalenia traktatu z 1990 r., do paktu NATO przystąpiło (lub wypowiedziało Rosji dotychczasowe umowy o współpracy) kilkanaście państw z b. bloku wschodniego – na poniższej mapie oznaczone kolorem niebieskim. Na terenie tych państw bezprawnie  rozmieszczono jednostki wojskowe oraz broń NATO.
Punktem przełomowym stał się jednak ukraiński majdan, gdzie w ub. r. przedstawiciele Polski, Francji i Niemiec łamiąc konstytucję ukraińską zerwali obrady ukraińskiego parlamentu i grożąc śmiercią zażądali uchwalenia stosownych ustaw. Po obaleniu legalnie i demokratycznie wybranych władz Ukrainę ogarnęła wojna domowa, a „bandyta, morderca i ludobójca Putin nadal grozi" całej Europie. 

No cóż warto przypomnieć, że II Wojnę Światową sprowokowali Polacy, napadając na niemiecką radiostację w Gliwicach ... ;)Wydaje się więc, że próba zaprowadzenia "hamerykanckiej" demokracji w Rosji może zakończyć się podobnie jak podczas I i II Wojny Światowej, gdzie wprawdzie agresorzy obu wojen światowych przeliczyli się, i przestali istnieć, ale "przy okazji" zginęły dziesiątki milionów zwykłych ludzi, marzących o normalnym życiu. Ale co tam, taki już los „ciemnego luda”…
.


P.S Wzory mapek zostały pobrane ze strony:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/42/Europa-mapa_polityczna.png

.

sobota, 7 marca 2015

Czy wysyłać broń na Ukrainę?

Trudno uwierzyć, że Świat borykający się z podjęciem tytułowej decyzji rozpatruje ją uwzględniając przede wszystkim dobro bezbronnych Ukraińców, którym wcześniej zafundowano wojnę domową. Decyzja nie jest łatwa, bo każde dorzucenie broni (lub kasy) na Ukrainę spowoduje, że separatyści zakupią sobie w kioskach kolejne czołgi i działa, i w efekcie nieuchronnie spowodują wzrost liczby ofiar wśród ludności cywilnej. Czy jednak można patrzeć jak „zielone ludziki” mordują i zamieniają kraj w ruinę?

Odpowiedź, wbrew pozorom, jest prosta. „Sorry Ukraino!” Takie mamy czasy, i takich polityków, a że bidule nie wiedziały jak silne są związki Ukrainy z Rosją, to teraz ten pasztet muszą zjeść. Nie ma więc innego wyjścia. Krew musi się lać dalej, zgodnie z zasadą im więcej, tym lepiej. Tym bardziej, że podobno krew leje się po obu stronach. Nie ma w tym żadnego celu i sensu, ale też i nie ma innego wyjścia.

Rosja oszukuje swój naród, twierdząc, że na Ukrainie walczą tylko separatyści, chcący przyłączyć część Ukrainy do Rosji. Ale także i Ukraina nie pozostaje w tyle nie przyznając, że w sposób wyjątkowo niedemokratyczny i niekonstytucyjny doszło do zerwania obrad parlamentu, złamania konstytucji i obalenia legalnie wybranego prezydenta kraju. Ślady prawdy trzeba więc zaznaczyć trupami.

Być może uda się zakłamać przyczyny śmierci kilkudziesięciu rosyjskich żołnierzy na ukraińskiej ziemi, i wmówić, że w ramach urlopu pojechali na wojenkę, ale setki i tysiące następnych muszą skłonić naród rosyjski do poszukiwania prawdy. Czy istnieje niebezpieczeństwo eskalacji wojny na Ukrainie i przeniesienia jej do sąsiednich krajów? Podobnie było w latach 80′ ub.w., gdy ZSRR na prośbę Babraka Karmala wkroczył do Afganistanu.

Jednak poparcie radzieckiego narodu skończyło się w chwili, gdy z Afganistanu zamiast zwycięzców zaczęły wracać trumny z radzieckimi żołnierzami. I niestety taki scenariusz rysuje się na Ukrainie. Psy wojny spuszczono z łańcuchów i trudno oczekiwać, aby przyjaźnie machały do siebie ogonkami. Chwilowo jest spokój, ale widać, że obie strony przygotowują się do t.zw. ciągu dalszego. 

W międzyczasie trwają gorączkowe pertraktacje, odkrywające zakulisowe rozmowy przywódców Niemiec, Francji i Włoch dążących do pokojowego porozumienia z Rosją. Klaruje się też drugi proamerykański front przeciwny Rosji na czele z USA, W. Brytanią i ... Polską. Wydaje się jednak, że nie warto słuchać opinii zapalczywych generałów i polityków, bo wojna to zbyt poważna sprawa, aby oddać im ją do zabawy.
.