czwartek, 19 marca 2015

Kelner! Proszę nagranie profesjonalne!

http://s.tvp.pl/images/d/7/7/uid_d774a9cb6e92ea2dec8fd26748ebe92f1403192420735_width_800_play_0_pos_700_gs_0.jpg


Minął wrzesień, mijają kolejne miesiące, a śledztwu w sprawie podsłuchów u "przyjaciela" Sowy jak stało tak stoi. To może oznaczać, że prokuratorom nie uda się powiązać podsłuchów z obcym (czytaj: ruskim) wywiadem, nie da się też przypisać temu czynowi elementów szpiegostwa gospodarczego, czy nawet chęci odniesienia osobistego zysku, bo - jak wskazują doniesienia prasowe - wszystkie drogi prowadzą do prywatnych porachunków biznesmenów i najwyższych funkcjonariuszy państwowych. To by oznaczało, że maksymalny wymiar kary może nie przekroczyć nawet kary grzywny od kilkuset zł. do kilku tys. zł., no i h..., d..., i kamieni kupa. 


Obserwując wypowiedzi na temat podsłuchów można odnieść wrażenie, że dyskutanci nie bardzo wiedzą o czym mówią, i bezmyślnie mieszają różne wątki. Afera podsłuchowa rozgrywa się bowiem równolegle na kilku płaszczyznach: 1/ Cywilna, 2/ Karna 3/ Szpiegowska i 4/ Moralno - etyczna . Nie ulega wątpliwości, że organizatorzy podsłuchów dokonali czynu zabronionego Kodeksem Cywilnym jakim jest nielegalne podsłuchiwanie. Ale przecież w tym "tfurczym" dziele nie byli pierwsi:
http://s.tvp.pl/images/2/a/9/uid_2a9cb1807655113abc59a03d554867da1403516662048_width_800_play_0_pos_700_gs_0.jpg  


Oczywiście każdy z poszkodowanych może wystąpić z cywilnym pozwem, o ile potrafi i odważy się określić szkody na dobrach osobistych jakie poniósł. Z góry wiadomo, że nie zrobi tego nikt, bo sprawa nie nadaje się do włóczenia po sądach cywilnych. Na pewno nie zrobią tego podsłuchani funkcjonariusze państwowi, bo oni jakby sami, swoją niedbałością i nieroztropnością, przyczynili się do zaistniałej sytuacji. Raczej nie zrobią tego także byli funkcjonariusze państwa, n.b. byli prezydenci i premierzy RP, bo pranie brudów by było dla nich samobójstwem, 


Zresztą gdyby nawet podsłuchiwani wystąpili - co podobno niektórzy zrobili, lub zapowiedzieli, że zrobią - to taki stan prawny (pozew cywilny) nie upoważniał specsłużb do tak gorączkowych akcji jak aresztowanie, oraz przeszukiwanie osób i pomieszczeń redakcyjnych, ponieważ sprawcy publikując nagrania nie ukrywali swojego czynu, dodatkowo zobowiązali się do przekazania dowodów winy, oraz chronił ich immunitet dziennikarski. A więc wpadka państwa prawa. 


Ciągną się natomiast dwa pozostałe wątki, bo tylko za ich pomocą można by skutecznie ograniczyć rozmiar afery, a nawet całkowicie i na zawsze zamieść ją pod dywan. Niestety wątki mające prowadzić do tych co "piszą cyrylicą" nie prowadzą nigdzie, ale gdyby nawet udało się dowieść szpiegostwa, chociażby tylko gospodarczego (przecież żyjemy w państwie gdzie funkcjonuje "dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie", o czym świadczą areszty wydobywcze), to najwięcej oberwały by specsłużby. Wiadomo przecież, że przy zmianie rządu sprawcy zostaną uhonorowani, a może i nawet odznaczeni, za słuszną obywatelską postawę.   


W zawieszeniu pozostaje wątek karny. Wprawdzie biznesmeni przyznali się do "bliskich spotkań III stopnia" z najwyższymi funkcjonariuszami w państwie, ale wiadomo, że akurat te kontakty przyniosły miliarderom tylko straty. Także na poszlakach prawdopodobnie zakończyłoby się postępowanie w sprawie nacisków członków rządu na niezawisłe instytucje państwowe. Pewne nadzieje na przedłużenie śledztwa dają zaniedbania ze strony rządu i totalna bezradność specsłużb wobec szajki kelnerów.  Nie da się bowiem przemilczeć nagrań ujawniających pertraktacje szefa wszystkich specsłużb z Prezesem NBP w sprawie "dosypania" kasy na wybory. 


Jednak tutaj wszystkie ścieżki prowadzą najwyższych władz w państwie, i wiadomo, że upolitycznione Trybunały niczego nie orzekną. Widać więc sprawa podsłuchów dokładnie się zapętliła i wszyscy zainteresowani czekają na tego pierwszego, który się wychyli. Tak to bywa w naszym wymiarze niesprawiedliwości, że prawo karne, i cywilne, nie ma odwagi na wszczęcie odrębnego postępowania i woli czekać na poboczne rozstrzygnięcia. I chociaż w kampanii prezydenckiej pojawia się myśl o "pisaniu prawa od nowa" to jest to myśl wywołująca dreszcze na plecach tych, którzy liczą na przedawnienie. 


Nie poznamy więc prawdziwych faktów, chociażby dlatego, że są one niekorzystne dla władzy, a więc tym gorzej dla faktów. Władza nie widzi zresztą problemu w tym co nagrano, i kto kogo nagrał, a pierdołami typu, że ktoś wyraża się niecenzuralnie, nie będzie sią zajmowała, bo nie jest od krzewienia etyczno - moralnych zasad. No tak, cieszmy się, że żyjemy w systemie liberalno demokratycznym, bo w każdym innym, za zdradę polityki państwa i sprzeniewierzenie majątku narodowego groziła by śmierć nie tylko polityczna.   
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz