czwartek, 20 listopada 2014

Wybory przegrała PKW?

Coraz ciekawiej rozwija się afera związana z Państwową Komisją Wyborczą. Wprawdzie wczoraj do dymisji podał się sekowany od dłuższego czasu przewodniczący PKW Kazimierz Czaplicki, ale problem pozostaje nadal.

http://cdn21.se.smcloud.net/t/photos/t/362148/sekretarz-pkw-kazimierz-czaplicki_21360689.jpg

Początkowo wydawało się, że główny problem to jak zwykle chęć manipulowania wynikami wyborczymi. Bo przecież najłatwiej wyciąć, lub podać rękę komuś, kto stoi na granicy magicznego t.zw. "minimalnego progu". W ten sposób np. "życie polityczne" zakończyła najstarsza partia polityczna jaką była PPS Ryszarda Bugaja, największy blok AWS Mariana Krzaklewskiego, a wielokrotnie "po tyłku" dostawało nielubiane PiS Jarosława Kaczyńskiego. Wszystkim zabrakło "coś tam, coś tam" do pełni szczęścia. 


Byli też beneficjenci "cudów nad urną". 0,3 % wystarczyło partii BBWR, aby w 1993 r. przecisnąć się do sejmu, po wyborach w 1995 r. prezydencki stolec ponownie wygrał Wałęsa, ale po kilku godzinach przeliczono głosy jeszcze raz i wygrał ... Kwaśniewski. Sprawdziło się też powiedzenie, że ważne kto liczy głosy, bo w 2005 r. głosy liczyło PiS i ... wygrał Lech Kaczyński, potem liczyło PO i siedmiokrotnie ... przegrał Jarosław Kaczyński. Obecnych wyników jeszcze nie ma, ale już wiadomo, że np. ok. 0,6 % zabrakło Nowej Prawicy do obsadzenia stołków samorządowych. Jeszcze większe dramaty rozgrywały się, i rozgrywają na t.zw. listach wyborczych. 


To wszystko sprawia, że raz na kilka lat Państwowa Komisja Wyborcza staje się kimś ważniejszym od Boga, bo rozdaje władzę. A co PKW robi w międzyczasie? Według nich samych ciężko pracują licząc i kontrolując to co inni już wcześniej policzyli i skontrolowali. Według innych robią tylko dobre wrażenie, chociaż ostatnio coraz gorsze. Na temat kwalifikacji trudno się wypowiadać, bo w składzie PKW są sami sędziowie z kwalifikacjami nabytymi w czasach PRL. Jak można się domyślać z ich wypowiedzi na statystykę i informatykę reagują jak świnia na grzmoty podczas burzy. 


Podobnie rzecz wygląda z powoływanymi Okręgowymi i Obwodowymi Komisjami Wyborczymi. Nie sposób bowiem wymagać od "znajomych króliczka", pochodzących nieraz z t.zw. okazjonalnej "łapanki", umiejętności wykwalifikowanego urzędnika. Jeszcze gorzej jest na wyższych stanowiskach. Wydaje się, że budowanie składu PKW wyłącznie w oparciu o sędziów mija się z celem. Brakuje bowiem ważnych głosów doradczych z zakresu informatyki, statystyki, organizacji i zarządzania, ekonomii, itp. 


Jak wiadomo jednak wzajemny brak zaufania uniemożliwia sprawne tworzenie różnych struktur organizacyjnych, a nie stać nas na powielanie każdych stanowisk według odpowiedniego klucza partyjnego. To wszystko razem sprawia, że Polska utrwala swój obraz teoretycznego państwa, które nie istnieje, a wszystko to razem to h.. d... i kamieni kupa. 
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz